środa, 25 stycznia 2017

Rozdział 1

Libby
*tydzień wcześniej*

   Wchodzę do zatłoczonego klubu i odwracam się, aby zobaczyć czy Zoe idzie za mną. Mulatka z burzą ciemnobrązowych, kręconych włosów uśmiecha się do mnie i chwilę później łapie mnie pod rękę, abyśmy nie zgubiły siebie na wzajem w tym tłumie ludzi. W tle rozbrzmiewa głośna muzyka, a ja już po kilku dźwiękach rozpoznaję w niej Boulevard Of Broken od Green Day. Tylko o ile się nie mylę jest to jakiś remix.
Gdy razem z Zoe przeciskamy się przez tłum tańczących ludzi, zauważam spojrzenia kilku facetów. Dla bezpieczeństwa ciągnę swoją sporo za dużą bluzę w dół. Niby mam pod nią spodenki, ale z ich perspektywy tego nie widać.
- Gdzie jest Justin? - pytam rozglądając się po pełnym pomieszczeniu.
Dziewczyna wzrusza ramionami.
- Widziałam przy barze Cartera, więc Justin i Matt powinni już tutaj być.
Stajemy w miejscu, w którym jest więcej wolnej przestrzeni. Zoe poprawia włosy, a ja długie, sięgające do połowy ud buty, które zdążyły mi się trochę zsunąć.
- Widzę Justin'a - mówię wskazując na postać stojącą przy stoliku, tyłem do nas.
Jakieś kilka metrów dalej i jestem pewna, że to on przez jego charakterystyczny tatuaż na szyi.
Nie widziałam się z nim ponad tydzień. Mamy wakacje i chłopak jak co roku wyjechał do Kanady, do swoich dziadków.
Uśmiecham się szeroko na sam widok mojego najlepszego przyjaciela. Szybkim krokiem, prawie biegnąc zbliżam się do niego i wskakuję mu na barana. Chichoczę, gdy zdezorientowany Justin przeklina pod nosem. Składam pocałunek na jego policzku upewniając się, że zostawiam ciemno czerwony ślad mojej szminki na jego skórze. Zeskakuję z jego pleców, a on od razu odwraca się twarzą do mnie. Uśmiecha się do mnie szeroko i z uniesionymi brwiami skanuje mnie z góry na dół.
- Wyglądasz seksi - komentuje.
Śmieję się i dramatycznym, żartobliwym ruchem odrzucam swoje jasne włosy do tyłu.
- A dziękuję - mówię skanując jego outfit. - Ty też niczego sobie.
Justin ubrał się w jasne, porwane jeansy i czarny, zwykły T-shirt. Niby zwyczajny strój, ale to nadal Justin. Mój przyjaciel nawet w worku wyglądałby zajebiście.
- Libby - zaczyna nagle coś zauważając. - Czy to nie jest moja ulubiona bluza?
Mruży oczy i przygląda się materiałowi, który mam na sobie. Przegryzam policzek, aby ukryć uśmiech, który próbuje pojawić się na mojej twarzy i krzyżuję dłonie na piersiach.
- Uh... może? - odpowiadam siląc się na neutralny ton.
Justin uśmiecha się do mnie cwanie tak jakby przyłapał mnie na gorącym uczynku.
- Szukałem jej od początku wakacji.
- Hej! To nie moja wina, że potrzebowałam jakiejś większej bluzy do dzisiejszego stroju, a zresztą, ona jest taka milusińska - mamroczę pocierając materiał jasnej, kremowej bluzy.
Ciemnowłosy przewraca oczami i spogląda na mnie z rozbawieniem.
- Tęskniłem za tobą, dziwaku - mówi wzdychając.
Uśmiecham się i rozkładam szeroko ramiona.
- Przytul - mówię, a on od razu zaczyna się śmiać.
Robi krok w moją stronę i obejmując mnie dłońmi w pasie, zamyka nas w szczelnym uścisku. Cichy pisk wydobywa się z mojego gardła, gdy chłopak postanawia unieść mnie do góry. Gdy odstawia mnie na miejsce przychodzi Carter. W rękach trzyma kilka butelek trunku, który najwyraźniej udało mu się kupić. A z tym zawsze jest ciężko, bo żadne z nas tutaj nie ma skończonych dwudziestu jeden lat. Na szczęście Carter ze swoim delikatnym zarostem wygląda na starszego od nas. Chłopak o ciemnych blond włosach, gdy mnie zauważa uśmiecha się szeroko.
- Cześć blondyneczko - mówi i odkłada butelki na stolik, który najwyraźniej jest nasz.
Odwzajemniam uśmiech.
- Hej Carter - odpowiadam i rozglądam się. - Gdzie jest Matt i Zoe? - pytam marszcząc brwi.
- Jak wracałem od baru widziałem jak tańczą - odpowiada chłopak i siada na czarną skórzaną kanapę.
Siadam po drugiej stronię i biorę butelkę whiskey do ręki. Dawno się nie upiłam i to jest mój plan na dzisiejszy wieczór. Justin zajmuje miejsce obok mnie. Biorę duży łyk z butelki i podaję ją Carter'owi, ale ten tylko kręci głową unosząc wyżej piwo, aby pokazać, że ma już co pić. Więc przesuwam ją w stronę Justin'a, a ten ze sztucznie skromnym uśmieszkiem bierze ją w dłoń i upija kilka łyków.
- Jak było u dziadków? - pytam patrząc się na chłopaka wyczekująco.
Odsuwa butelkę od ust.
- Hm, nudno? - odpowiada, ale to brzmi bardziej jak pytanie. Carter śmieje się na jego odpowiedź, a wtóruje. - To znaczy. Cholera, ponad tydzień bez imprez i jakichkolwiek rozrywek. Piekłooo - przeciąga ostatnie słowo.
- Tydzień bez pieprzenia? - dodaje Carter, a Justin automatycznie mu przytakuje. - Ooo stary. Współczuję.
Przewracam oczami.
- Tobie też przydałby się taki tydzień oczyszczenia - komentuję patrząc na Cartera pobłażając.
Chłopak uśmiecha się szeroko i rozkłada ręce.
- Nie bądź wredna, blondyneczko - mruczy. - Niby po co?
Otwieram usta, aby odpowiedzieć, ale w tym samym czasie podchodzi do niego jakaś dziewczyna. Brunetka nachyla się i szepcze mu do ucha coś po czym jego twarz od razu się rozpromienia.
- No pewnie kochanie - odpowiada jej, wstaje i sekundę później znika z naszego pola widzenia.
- Właśnie dlatego - mówię nawiązując do jego pytania.
Justin chichocze na mój komentarz.
- Zejdź z niego - odpowiada rozbawiony. - Wiesz, że źle zniósł zerwanie z Joely.
Wzdycham.
- Ja po prostu się o niego martwię - mamroczę pod nosem i wzdychając opieram głowę o ramię mojego przyjaciela.
Carter zachowywał się całkowicie inaczej w pierwszej i drugiej klasie liceum. Wtedy jeszcze do naszej paczki należała Joely. Po drugim roku powiedziała nagle, że wyjeżdża. Zostawiła Carter'a bez żadnego słowa. W sumie nas też, ale to Carter był jej chłopakiem praktycznie od samego początku liceum. Od tam tej pory blondyn jest trochę zbyt pewny siebie i robi... właśnie to co teraz.
- Nie wiem jak ty - zaczyna Justin zmieniając temat. - Ale został nam tydzień wakacji, chcę się upić - mówiąc to przechyla butelkę i znowu upija kilka łyków.
Przytakuję głową.
- Mam taki sam plan - odpowiadam otwierając kolejną butelkę.
Godzinę później ciągnę Justin'a do tańca. Znajduję Zoe i Matt'a i wszyscy zaczynamy się świetnie bawić. Czuję jak alkohol przepływa przez moją krew, a ja zaczynam czuć się coraz bardziej lekko. Śmieję się z każdej jednej rzeczy, bo wszystko wydaje mi się teraz zabawne. Spoglądam na Justin'a, który wygląda identycznie, a gdy nasze oczy się spotykają zaczynamy się śmiać.
- Kręci mi się w głowie - mówi przybliżając się do mnie, abym usłyszała jego słowa przez głośną muzykę.
Przytakuję głową i zaczynam się śmiać.
- Mi też.
Gdy piosenka się zmienia mówię Justin'owi, że potrzebuję odpoczynku. Chłopak przytakuje głową. Łapię go za dłoń i prowadzę w miejsce, gdzie nie ma aż tylu ludzi. Słyszę, że DJ włączył remix mojej aktualnie ulubionej piosenki, więc uśmiecham się pod nosem i zaczynam ją sobie nucić.
Forever in my mind, only you* - nucę i w tym samym momencie chwieję się i prawie upadam.
Na szczęście Justin przytrzymuje mnie w pasie. Oczywiście ten moment też wydaje mi się śmieszny i zaczynam chichotać.
Ledwo udaje nam się dotrzeć pod granatową ścianę, która jakimś cudem nie jest zajęta przez miziające się pary. Opieram się o ścianę i wzdycham.
- Może to był zły pomysł - mamrocze niewyraźnie nawiązując do naszej chęci upicia się.
Justin staje na przeciwko mnie, a ja przytakuję, przeczesując dłonią włosy.
- Tak, zdecydowanie - odpowiadam czując jak kręci mi się w głowie.
Justin łapie za skrawek swojej koszulki i zaczyna nią poruszać, aby ochłodzić swoje ciało.
- Gorąco tutaj - narzeka krzywiąc się śmiesznie.
Uśmiecham się, bo Justin wygląda jak małe dziecko zawsze kiedy się denerwuje.
Kątem oka widzę przechodzącą obok nas grupkę ludzi. Nagle ktoś z nich niechcący szturcha Justin'a, a w efekcie chłopak wpada na ścianę, przy której się opieram. Żeby nie uderzyć we mnie i się nie przewrócić gwałtownie przytrzymuje się jedną ręką ściany obok mojej głowy.
- Kurwa - warczy wkurzony na tego, kto go popchnął. Jednak, gdy zauważa w jakiej pozycji się znajdujemy jego wyraz twarzy automatycznie się zmienia.
Dziwne uczucie pojawia się w moim brzuchu, gdy czuję na sobie jego oddech. Zaczynam bardzo wyraźnie odczuwać charakterystyczny zapach jego perfum. Kręci mi się w głowie.
To przez ten alkohol.
Justin łapie ze mną kontakt wzrokowy, a jedyne co wyrażają jego tęczówki przez tą sekundę, to strach i zdezorientowanie. Przegryza wargę i powoli opuszcza wzrok na moje usta. Przełykam z ciężkością ślinę czując coraz większe zdenerwowanie, chociaż nawet nie wiem czemu.
- Przepraszam, Libby - mamrocze pijackim głosem jeszcze bardziej zmniejszając między nami odległość.
Mój mózg pracuje na spowolnionych obrotach i zanim zdążę zapytać za co mnie przeprasza nachyla się nade mną i kładzie swoje lekko zwilżone, miękkie usta na moje. Zamykam oczy. Przez kilka pierwszych sekund czuję się tak jakby ktoś odebrał mi możliwość poruszania się. Moje nogi stają się jak z waty, a ja mam wrażenie, że zaraz zemdleje. Oddaję pocałunek delektując się smakiem ust Justin'a. Uchylam lekko wargi i czuję jak język chłopaka dotyka mojego. Brzuch zaczyna mnie boleć. Czuję się tak jakby brakowało mi tchu. Justin kładzie dłoń na moim policzku i pogłębia pocałunek. Nie wiem czy to się dzieje naprawdę, czy tylko mi się wyobraża. To wszystko wydaje się być jak sen. Nie potrafię nawet do końca zarejestrować tego co właśnie robimy.
- Justin! - nagle pojawia się przy nas Carter.
Mój przyjaciel przerywa pocałunek i odsuwa się ode mnie wciąż z takim samym wyrazem twarzy. Dezorientacja i strach. Na jego policzkach widnieją wypieki, które w jakimś stopniu odkrywają to co przed chwilą robiliśmy. Justin otwiera usta, aby coś powiedzieć, ale równie szybko je zamyka. Łapie ze mną kontakt wzrokowy, a jego spojrzenie jest tak intensywne, że aż muszę opuścić głowę w dół, nie mogąc tego wytrzymać.
Niczego nieświadomy Carter podchodzi do nas.
- Chodź, musisz coś zobaczyć - mówi do niego. - Zaraz ci go oddam, Libby - zwraca się do mnie, po czym nie czekając na moją odpowiedź ciągnie gdzieś Justin'a.
Gdy odchodzą daleko ode mnie, opieram głowę o ścianę i wzdycham z ciężkością.
Z jednej strony cieszę się, bo prawdopodobnie jutro nawet nie będę wiedziała, że coś takiego jak ten pocałunek, w ogóle miało miejsce.
Ale z drugiej... Tak bardzo chcę pamiętać.



* Yuna - Lullabies (Adventure Club Remix) (wstawiałam w razie gdyby ktoś był ciekawy, haha)

***

Ten rozdział, to bardziej retrospekcja, ale koniecznie musiałam to opisać. W końcu wokół tego jednego momentu kręci się praktycznie cała historia.

Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia jakim cudem mam w sobie jeszcze wenę i chęci, aby to pisać haha. Pewnie za jakiś czas zrobię sobie krótką przerwę, ale na razie chcę wykorzystywać tę chwilę jak tylko mogę, haha.

Rozdział drugi zapewne wstawię jutro x

No i koniecznie piszcie co o tym wszystkim myślicie! Bardzo chcę poznać wasze zdanie!




5 komentarzy:

  1. Nwm czemu ale mam wrażenie, że te ff będzie zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek bardzo interesujacy,czekam na ciąg dalszy! :)

    Ps. Jestem mile zaskoczona bo myslalam,ze na MB'sG skonczysz,a tu prosze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Początek bardzo interesujący,czekam na ciag dalszy! :)

    Ps. Jestem mile zaskoczona bo myślałam,ze skończysz na MB'sG,a tu proszę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany to będzie kolejne cudo w Twoim wykonaniu /K

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstawisz dzisiaj rozdział? 💕💕

    OdpowiedzUsuń